wtorek, 2 grudnia 2014

ŻEGNAJ MAŁY PRZYJACIELU

Przepraszam wszystkie koleżanki i znajome odwiedzające mój blog za tak długie milczenie i braki komentarzy pod waszymi wpisami.Ostatnie tygodnie były dla mnie i moich najbliższych prawdziwym koszmarem .Nasz stary prawie 15 letni piesek Chester zachorował i wczoraj musiałam podjąć decyzję o jego odejściu. To ja byłam zmuszona  podpisać  wyrok śmierci na naszego psa i towarzyszyć mu  w ostatnich chwilach jego życia. Bardzo cierpiał i to było jedyne rozsądne wyjście,ulżyć mu w cierpieniu i bólu. A co z naszym bólem ,? Tak ciężko pozbywać się jego rzeczy ,zabawek ,smyczy, legowiska, które uszyłam mu jak był szczeniaczkiem. Nikt nam go nie zastąpi ,Był naszym kochanym  synkiem na czterech łapach . Wniósł w nasze życie wiele szczęścia i radości .Koniec naszych wspólnych spacerów i zabaw.W domu nastała cisza , pustka i łzy, które same cisną się do oczu i tak trudno je opanować.  .Podobno wszystkie psy idą do nieba, niech tam sobie odpoczywa. 1 grudnia 2014 rok  następna koszmarna data w moim życiu.










10 komentarzy:

  1. Bardzo współczuję odejścia pieska. Widać po jego oczach, że miał dobrą duszyczkę. Na pewno w Niebie będzie szczęśliwszy, bo bez bólu będzie mógł nad Wami czuwać. Moja ciocia musiała postąpić tak samo...Również był płacz i do dzisiaj go wspominamy, bo pies to naprawdę prawdziwy przyjaciel czlowieka...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo smutna wiadomość. Nie ma takich słów, które ukoją ból Twój i Twojej rodziny. Bo nic już nie sprawi, że będzie tak jak było. Jak ciężko będzie oswoić się z ciszą i tą pustką. Na pewno zapewniliście Chesterkowi najlepszy dom na świecie! Był kochany, miał wokół siebie ludzi, którzy go kochali i zawsze trzymali za łapkę. Rozpieszczali! Miał swoje zabawki, własne legowisko - był szczęśliwym psem! Nigdy niczego mu nie brakowało! I teraz też zawsze będzie kochany i w Waszych sercach. Zalewam się łzami, bo tak bardzo mi przykro... Wiem co Ty musiałaś przeżywać. Wiem, że do końca życia będziesz miała przed oczami także te ostatnie chwile i ciężko na sercu, że akurat Ty musiałaś podjąć tak nieludzko trudną decyzję! Serce pęka, kiedy ma się świadomość, że nadchodzi chwila rozłąki. Ja obecnie przeżywam prawie to samo. Od paru tygodni noce są nieprzespane, oczy podkrążone. Mój 15 letni Hektor choruje od września. Ratuję go, bo jest szansa na wyzdrowienie, ratuję go - bo operacje są bezbolesne, a Hektor dobrze wszystko znosi i weterynarz sam zastrzega, że na tym etapie trzeba jeszcze leczyć. Pomimo choroby on sam jest niesamowicie wesoły, przeczy swojej metryce. Jednak ciągle żyję ze świadomością, że być może za miesiąc będę mogła już tylko podjąć tę najgorszą decyzję. Nikt mnie nie wyręczy, a nawet będę mu winna to, że to ja będę przy nim ten ostatni raz...
    Raz jeszcze napiszę, że bardzo mi przykro i jestem dzisiaj myślami przy Tobie.

    Ściskam mocno!
    - Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Ci współczuję, psy są wiernymi towarzyszami życia.Ale jestem pewna że czuł Twoje wsparcie i miłość w ostatnich chwilach życia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proponuję ukoić żal przyjmując pod dach nową psinę. To dla Ciebie LEKCJA: pożegnania i przywitania. Twój piękny przyjaciel Chester dostał już nowe wcielenie i nie cierpi. Czas wychować nowego. Wiem o czym piszę. Sześć lat temu 09 października musiałam podjąć decyzję o uśpieniu mojej najukochańszej 9 letniej suni, z którą przyszło nam "walczyć" z czerniakiem. Walka była iście krwawa i trwała w sumie jakieś 14 miesięcy. Sunia była już umęczona bólem i dosłownie odetchnęła z ulgą jak "poddałam się" i pozwoliłam jej odejść na tęczowy most: http://www.zosia.piasta.pl/rozne/teczowy-most.htm
    Dobra duszyczka znalazła dla mnie nową Dziewczynkę, która zamieszkała ze mną dokładnie już po miesiącu. Teraz wiem, że to był najlepszy pomysł na otarcie łez.
    Zdrowie mojego nowego psa wzięłam w swoje ręce, omijam weterynarzy: kupiłam podręcznik Hansa Guntera Wolffa http://lubimyczytac.pl/ksiazka/43676/zdrowy-pies-dzieki-homeopatii (nie ze względu na leki, ale wiedzę praktyczną jak sobie radzić, m.in odchorowałyśmy dzięki Wolffowi poszczepienną nosówkę), nieszczepienie http://psiediety.blogspot.com/2013/11/kilka-sposobow-na-bezpieczne.html http://psiediety.blogspot.com/2012/12/daszenka-zycie-z-chorobami.html i wprowadzenie odżywiania zgodnie z zasadami BARFa http://www.barfnyswiat.org/
    25 września minęło jej w zdrowiu 6 lat. Polecam taką pocieszankę!
    A trafiłam na Twój blok w zupełnie innej sprawie: po ubranka dla porcelanowych lalek...
    Pozdrawiamy Kasia z Lizą

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo Ci współczuję. Za jakiś czas ból minie i zostaną tylko piękne wspomnienia o przyjacielu na czterech łapach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie Ci współczuję! Bardzo wzruszył mnie Twój wpis. Chociaż nie jestem w takiej samej sytuacji, to mam pieska i wiem, jak bardzo można pokochać takiego stworka. Trafił do nas w sumie przypadkowo, a teraz jest tak, jak u Was: jak dziecko. Czasem się zastanawiamy, co kiedyś będzie, piesek żyje dużo krócej niż my. Czy to jest warte tego cierpienia potem.

    Życzę dużo spokoju!

    Pozdrawiam,
    E.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem co czujesz , bardzo Ci współczuję . Też przez to przechodziłam ...
    Był z Wami szczęśliwy , a Wy z Nim . Rozstania bardzo bolą , każdy zwierzak jest niepowtarzalny ale może przyjmijcie pod swój dach i otoczcie troskliwą opieką następną Psią Istotkę spragnioną miłości ? Pomożecie i sobie i jej ...

    OdpowiedzUsuń
  8. witam bardzo pani wspolczuje lzy same leca bardzo sie wzruszylam zapraszam na fb anita potrykus puck.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam Chesterka,lubił się z moim niestety też już ŚP pieskiem.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń