Moje dzieciństwo to koniec lat 50 i początek 60 . Był to okres pobytu w żłobku a następnie w przedszkolu.Smak potraw jaki został w mej pamięci to zupy mleczne pod każdą postacią .Serwowano je na śniadanie we wszystkich placówkach .Były bardzo słodkie ,z ryżem ,makaronem lub owocami .Maluchy i starsze niemowlęta dostawały mleczne bułki albo rogaliki maczane w mleku Może pożywne ale ohydne .,na takich mlecznych zupkach wychowało się wiele pokoleń. W domu obiad zawsze składał się z dwóch dan. Koniecznie musiała być zupa, nawet najzwyklejsza, ugotowana na kościach, zasypana kaszką manną i koperkiem .Uwielbiałam tą zupę. .Obiady były skromne ale bardzo pożywne. Rosół gotowano tylko w niedzielę . Drugie danie to obowiązkowo kluski śląskie ,modra kapusta i mięso,czasami na talerzu królowała wołowa rolada. W dni powszechne do ziemniaków pieczono karminadle-kotlety mielone lub mięso. W piątki u nas w domu smażyło się placki ziemniaczane ,najlepsze były z nowych kartofli., naleśniki,kartofle z maślanką albo buchty-kluski na parze . Najsłynniejsza zupa na Śląsku to wodzionka .Podstawowym składnikiem tej zupy jest czerstwy chleb ,smalec ,czosnek i woda . Wodzionka to symbol Śląskiej skromności i oszczędności -nie wyrzucano chleba .
Obiady w przedszkolu
WODZIONKA
Zupa Wodzionka
Niedzielny obiad na Śląsku -kluski ,modro kapusta i rolada. To prawdziwie królewskie danie ,był podawany w tej postaci tylko w zamożniejszych rodzinach
Placki ziemniaczane -jada się je z cukrem lub śmietaną
Karminadle- klopsy mielone
Buchty czyli kluski gotowane na parze
Drugą popularną i często gotowaną zupą jest Żur nazywany dziś kultową potrawą regionalną.
" Z żuru, chłop jak z marmuru"..jest takie powiedzenie. Najlepszy żur był na zakwasie domowej roboty.Prawie w każdym domu na Śląsku w kuchni stał garnek, w którym kiszono żur .Mąka żytnia ,czosnek ,sól zalewa się wodą ,można dodać kawałek chleba razowego i odstawia się na kilka dni. To cały proces kiszenia.Obecnie można kupić w wybranych sklepach gotowy zakwas zrobiony według starej receptury.Można go podawać w kilku wersjach z kartoflami ugotowanymi w kostkę lub osobno..Dzisiaj po biesiadnej majówce gotuję właśnie żurek .W kuchni, aż pachnie czosnkiem i boczkiem wędzonym.Podaję go z jajkiem ugotowanym na twardo i kiełbaską.Pychotka.
ŻUREK
Dawniej prawie każda rodzina mieszkająca w familokach w przydomowych komórkach chowała świnie ,gołębie i drobny drób.Moja babcia -oma także miała swój żywy dobytek. Największym wydarzeniem było świniobicie.Do dziś pamiętam smak i zapach swojskich wyrobów.,wędzenie kiełbas ,szynki i boczków.Krupnioki i żymloki rozpływały się w ustach. Pełne garnki smalcu. Świeżutka pajda chleba ze smalcem plus ogórek kiszony to był dopiero rarytas a ten smak.Cudo.
Pajda chleba z tustym
Gorące kaszanki -palce lizać
W ogrodzie u babci zawsze rósł rabarbar .Gotowano z niego pyszne kompoty i pieczono kołocz .
Ciasto z rabarbarem posypane cukrem to niezapomniany smak mojego dzieciństwa.Dzisiaj także czasami je piekę ale młodzi wolą z truskawkami lub innymi słodszymi owocami. Rabarbar pomału odchodzi w zapomnienie.To samo dotyczy szczawiu -kwaśne listki tak nazywaliśmy jedząc go na łące podczas zabawy.
Kwaśne listki -szczaw
Kołocz z rabarbarem
Na Śląsku piekło się także, kołoczki z dżemem lub serem ,ciastka wyciskane przez maszynkę pieczone ze skwarek lub masła oraz kreple - pączki..Na odpustach kupowało się ciastka zwane makaronami -ciasto z białek i tartej bułki .Kokosu niestety nie było.Gdy w rodzinie jest wesele ,rodzice panny młodej pieczą na dużych blachach ciasto weselne z makiem ,serem i posypką.Ciasto roznoszą młodzi do znajomych ,sąsiadów i gości weselnych.Smak tego ciasta jest nie do opisania .
Odpustowe makarony
Kołoczki
Ciastka z maszynki
Kołocz weselny
Śląskie smaki.
OBLATY
Do Śląskich maszkietów - smakołyków z dzieciństwa zaliczane są także Oblaty -to pojedyncze okrągłe wafle pieczone od końca 19 wieku.Ich wypiek odbywał się na żeliwnej często grawerowanej formie zwanej żelozkiem .Delikatny smak i aromat uzyskuje się przez smarowanie form pszczelim woskiem oraz olejami o posmaku orzechów i migdałów.Dzisiaj oblaty można kupić w sklepach na całym Śląsku.
Forma do pieczenia wafli-Oblatów.
KOPALNIOK -to król Śląskich bombonów - cukierek ,z nawiązaniem do węgla, charakterystycznym czarnym kolorem ściśle związany ze Śląskiem od wielu pokoleń.Ten maszkiet został stworzony przez ludzi regionu dla osłody życia ,trudu ciężkiej pracy.Kompozycja wyciągu z ziół anyżu ,melisy ,dziurawca i mięty. W każdym Śląskim domu w biksie -puszcze,krauzie-słoiku,bojtliku- woreczku, tytce-torebce czy jeszcze innym pojemniku były kopalnioki .Nazwa wzięła się od czarnego koloru tych cukierków ,przypominających kształtem bryły węgla.
Śląskie bombony Kopalnioki
Szkloki -to słodko -kwaśni landrynki powstałe na bazie naturalnych skoków.
Szkloki- landrynki
Inne niezapomniane smaki z dzieciństwa to ;
okrągłe lizaki
wata cukrowa
Lizaki koguciki , które robiła nam mama
Jeżyki z prażonego ryżu
Pudrowe cukierki
Kogiel - mogiel
Jeszcze dzieci z cukrową watą-rarytas na odpustach
Ciepłe lody-wafelek wypełniony słodką pianką
Jabłka w karmelu.
Witaminy raczej lizane palcami.
Był jeszcze groszek w okrągłym pudełku z dziurką ,oranżada w proszku, dmuchany ryż ,mleko w proszku które uwielbiałam podjadać , oraz prażony słonecznik.
Ulubionymi napojami oprócz mleka były oranżady,lemoniady oraz woda z sokiem. Latem podczas upału na każdym rogu stał przy saturatorze sprzedawca w białym fartuchu oferując nam za parę groszy zimną wodę, czystą lub z sokiem .Z jednej szklanki piło całe miasto, nikt wówczas nie myślał o chorobach i zarazkach ,liczyło się tylko ugaszenie pragnienia.
Etykiety z napoi
Mleko butelkowe
Napoje w woreczkach
Woda z syfonu
WODA SODOWA
Na koniec zostawiam najwspanialszy rarytas z lat dzieciństwa .
LODY PINGWINY- wiele osób w różnych wpisach komentowało ich niepowtarzalny kult i smak.Dla mnie to cudo na patyku.W Świętochłowicach w mieście którym spędziłam lata dzieciństwa na Mijance to miejsce gdzie mijały się tramwaje numer 9 codziennie w okresie letnim stał sprzedawca z olbrzymią skrzynią wypełnioną lodami . Lody na patyczku , w kształcie walca zawinięte w biały pergamin z wizerunkiem arktycznego ptaka..Gdy tylko pojawił się lodziarz wszystkie dzieci zbiegały się w to miejsce.Niezapomniany smak mleka ,jajek i cukru to cały sekret tego niezapomnianego cuda.Od 70 lat rodzinna firma Młynarczyków wyrabia te lody w Lesznie.Ostatni raz jadłam Pingwiny będąc na wczasach w Ruchocicach kilka lat temu..Zwiedzając okoliczne miasteczka trafiłam na kiosk z lodami na rynku w Rakoniewicach.Oczom nie wierzyłam .Oprócz lodów włoskich można było kupić lody Pingwiny.Pierwszy odruch to kupić wszystkie jakie były w kiosku ,nie pamiętam ile kupiłam, ale dużo.Siedząc na ławce rozkoszowałam się smakiem .Początkowo lizałam a potem gryzłam zamrożoną delicję.Mieszkańcy Leszna i pobliskich miasteczek mogą delektować się tym smakiem codziennie ponieważ lody są tam dostępne do dziś .Pózniej były jeszcze lody Bambino i Calipsio ale to już inna bajka.
Lody Pingwiny
W całym wpisie ani razu nie wspomniałam o czekoladzie i wyrobach czekoladopodobnych. W latach mojego dzieciństwa czekolada była rarytasem i kupowało się ją tylko na święta. Czasami dostawało się tabliczkę na urodziny lub imieniny. Pierwsze bombonierki dostałam w dniu 1 komunii św.Takie to były czasy. Na co dzień lizaki ,landrynki czasem krówki,irysy a czekolada od święta.
Proszę odwiedzających mój blog o wpisy w komentarzach o smakach zapamiętanych w Waszym dzieciństwie o których nie napisałam albo je pominęłam, bo nie sposób wszystkich zapamiętać.
Opierałam się głównie na tradycyjnych smakach ze Śląska ale chętnie też poznam smaki z innych regionów i miejsc gdzie także dorastały dzieci.
Zupa mleczna… zupa mleczna… serwowana w każdy boży dzień obrzydziła mi je skutecznie aż do teraz, do dorosłości! Zupa wodzionka jest intrygująca – spróbuję! Uwielbiam takie wspomnieniowe wpisy. Dzięki, pozdrawiam :)
Bardzo ciekawy wpis :) Nareszcie wiem jak wygląda i z czego jest zrobiona wodzionka . Na samą myśl o mlecznej zupie robi mi się niedobrze :/ ... Moja Babcia zawsze jadła placki ziemniaczane z cukrem :):)
Ja także uwielbiam placki ziemniaczane z cukrem i śmietaną.Pycha. Wodzionkę polecam.Czasem mój małżonek gotuje ją wieczorem tak na smak ,ale tylko w dzień poprzedzający wolne,ze względu na dużą ilość czosnku.Miseczkę to lubię sobie zjeść.
O matuchno! Przypomniałaś mi dzieciństwo i w dodatku narobiłaś smaku na różne różności. Pochodzę z Elbląga, to drugi koniec Polski, ale niektóre smaki miałyśmy wspólne. Bez zupy mlecznej nie było możliwe wykarmienie dziecka nie tylko w żłobku i przedszkolu, ale i w domu rodzinnym. Uwielbiałam płatki owsiane, nienawidziłam ryżu na mleku z kożuchem. Placki ziemniaczane uwielbiam i nie rozumiem jak można je jeść z cukrem. Z czasów zakładowej stołówki ojca pamiętam niezrównane leniwe pierogi (choć nie wiem czemu pierogi , bo dla mnie to kopytka). Kiedy przebywałam na wsi u babci to najlepszymi potrawami były rosół i pieczone młode kurczaki z chrupiącą skórką. Placek drożdżowy z kruszonką. W mieście bezy i tortowe ciastka. Zamiast oblatów mieliśmy wafle, kwadratowe, pakowane po kilka sztuk. Smarowało się je dżemem. Pamiętam też smak chleba z margaryną Palmą czekoladową. Słodycze to oczywiście najtańsze lizaki, dropsy, szklaki, kukułki i raczki. A na Wielkanoc cukrowe i marcepanowe kurki, kurczaczki i zajączki. Baranek cukrowy czasami z powodu twardości mógł przetrwać nawet do następnych świąt. A jeśli mowa o świętach to kojarzą mi się z pomarańczami, czekoladą i piernikiem.
Aaaaale pyszności! Dzięki za pobudzenie wspomnień :) Choć jestem z innego pokolenia, to wiele z tych smaków także przypomina moje peerelowskie dzieciństwo :) Pozdrawiam!
Zupy mleczne - koszmar mojego dzieciństwa, babcia wmuszała, ze niby zdrowe.. Jakoś kogela mogela też nie lubiłam:) Za to woreczkowe soki, lizaki kogutki, lody bambino i mleko w proszku pycha:) Z braku słodyczy z mleka w proszku robiono czekoladę a babcia piekła wafle na gofrownicy:)
Zaintrygowała mnie wodzionka, nigdy nie miałam okazji jej nawet widzieć, a co dopiero jeść:)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Spróbuj, przepis znajdziesz w wpisie .Nie jest bogata w składniki odżywcze ale można zjeść, na przykład w zimowy wieczór.
UsuńZupa mleczna… zupa mleczna… serwowana w każdy boży dzień obrzydziła mi je skutecznie aż do teraz, do dorosłości! Zupa wodzionka jest intrygująca – spróbuję! Uwielbiam takie wspomnieniowe wpisy. Dzięki, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie także zupa mleczna kojarzy się z przedszkolem.,koloniami i obozami.Obecnie je się różnego rodzaju płatki z mlekiem i nawet mi smakuje.
UsuńBardzo ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńNareszcie wiem jak wygląda i z czego jest zrobiona wodzionka . Na samą myśl o mlecznej zupie robi mi się niedobrze :/ ... Moja Babcia zawsze jadła placki ziemniaczane z cukrem :):)
Ja także uwielbiam placki ziemniaczane z cukrem i śmietaną.Pycha. Wodzionkę polecam.Czasem mój małżonek gotuje ją wieczorem tak na smak ,ale tylko w dzień poprzedzający wolne,ze względu na dużą ilość czosnku.Miseczkę to lubię sobie zjeść.
UsuńO matuchno! Przypomniałaś mi dzieciństwo i w dodatku narobiłaś smaku na różne różności. Pochodzę z Elbląga, to drugi koniec Polski, ale niektóre smaki miałyśmy wspólne. Bez zupy mlecznej nie było możliwe wykarmienie dziecka nie tylko w żłobku i przedszkolu, ale i w domu rodzinnym. Uwielbiałam płatki owsiane, nienawidziłam ryżu na mleku z kożuchem. Placki ziemniaczane uwielbiam i nie rozumiem jak można je jeść z cukrem. Z czasów zakładowej stołówki ojca pamiętam niezrównane leniwe pierogi (choć nie wiem czemu pierogi , bo dla mnie to kopytka). Kiedy przebywałam na wsi u babci to najlepszymi potrawami były rosół i pieczone młode kurczaki z chrupiącą skórką. Placek drożdżowy z kruszonką. W mieście bezy i tortowe ciastka. Zamiast oblatów mieliśmy wafle, kwadratowe, pakowane po kilka sztuk. Smarowało się je dżemem. Pamiętam też smak chleba z margaryną Palmą czekoladową. Słodycze to oczywiście najtańsze lizaki, dropsy, szklaki, kukułki i raczki. A na Wielkanoc cukrowe i marcepanowe kurki, kurczaczki i zajączki. Baranek cukrowy czasami z powodu twardości mógł przetrwać nawet do następnych świąt. A jeśli mowa o świętach to kojarzą mi się z pomarańczami, czekoladą i piernikiem.
OdpowiedzUsuńNiesamowite... "Palma" czekoladowa......ależ mi to z pamięci wypadło! .... Ale w tym momencie mam jej smak w ustach! Dzięki!
UsuńAaaaale pyszności! Dzięki za pobudzenie wspomnień :) Choć jestem z innego pokolenia, to wiele z tych smaków także przypomina moje peerelowskie dzieciństwo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zupy mleczne - koszmar mojego dzieciństwa, babcia wmuszała, ze niby zdrowe..
OdpowiedzUsuńJakoś kogela mogela też nie lubiłam:)
Za to woreczkowe soki, lizaki kogutki, lody bambino i mleko w proszku pycha:)
Z braku słodyczy z mleka w proszku robiono czekoladę a babcia piekła wafle na gofrownicy:)
Guma DONALD. Zbieralo sie obrazki i wymienialo (kajplowalo) z kolezankami z kalsy :-)
OdpowiedzUsuńWspomnienia, wspomnienia, wspomnienia aż łza się kręci
OdpowiedzUsuńA dropsy kwadratowe CEVIT. A lody od Pogody na ul.Wyzwolenia, tam była taka głowa od tygrysa na scianie.
OdpowiedzUsuń